martwe jezioro

notki codzienne: zakupy

Do sklepu idę, piniondze wydawać, nie po chrześcijańsku, że tak w dzień pański, no ale suszy bardzo i ja przecież w Boga nie wierzę, więc się usprawiedliwiam, rozgrzeszam i nie zwalniam kroku. Jest jeszcze całkiem wcześnie, na zewnątrz rześka atmosfera panuje, słońce już wstało i atakuje bez pardonu, jezioro jeszcze martwe, sezonowi goście śpią z brzuchami wypełnionymi po kres przyzwoitości kiełbasą i tanim piwem, ale u mnie też w sumie nie lepiej; coś się w tym żołądku rozgrywa, ale jeszcze nie znam tytułu tej dramy.Truchtam sobie frywolnie i myślę nieskładnie, starając się osłonić przed natarczywymi promieniami i dochodzę do konkluzji, że może to trochę nazbyt odważne starania podejmuję o tej porze, bo kac mówi dzieńdobrywiktortoznowuja, ale to nieważne, nie mam przecież lat piętnastu i takie drobne dyskomforty są wpisane w kalendarz niedzielny, damy radę, warto, tak trzeba, jesteśmy dorośli, to już ten wiek jest, Wiktor, idziesz tylko do pieprzonych delikatesów. Wybieram sok, bo witaminki, idę dalej, szur, szur, pomarańczka zaklęta w kartonie już się do mnie ładnie uśmiecha, będę cię pił łapczywie, poczekaj no chwilę tylko, moja droga. Idę szybciej, tak mi się zdaje przynajmniej, chcę do kasy i do tej pani co mnie szybko skasuje, bez atrakcji dodatkowych, dzisiaj jestem prostym człowiekiem, jak każdy w niedzielę, w tym kraju, o tej porze. Mijam dział ze słodyczami, ale nie jest to zwykłe mijanie, bo oczywiście zaczynam słyszeć głosy. Stoi sobie para i patrzy się na te biedne czekolady, cukierki, batony i jeszcze raz czekolady. Stoją nieruchomo i tak sobie konsumują w myślach te stosy kalorii, a może do końca nie wiedzą co tu zrobić, jak ten Alibaba, który biedny był bardzo, a tu nagle kupa złota i diamenty. Pierwszy odzywa się On. Ma na sobie koszulkę polo, do tego oczywiścieżejakżebyinaczej krótkie spodnie w stylu imitującym klimat hawajski, do tego klapki i zawsze modne o tej porze i niepasujące do pucowatej twarzy aviatory.
– Kochanie, jeśli coś do ciebie tutaj przemawia, to wybierz.
– Do mnie tutaj wszystko mówi, skarbie. Tylko czy ciebie stać na takie przemówienie?
Pin i zielonym, do widzenia, pyszny sok, miłej niedzieli, ja nic nie słyszałem.